Wyniki badań statystycznych wśród inwestorów szykujących się do budowy własnego domu jednoznacznie wskazują na chęć zakończenia całej inwestycji w ciągu maksimum dwóch lat. Czy warto budować szybko, a następnie szybko zamieszkać? Tak, ale wyłącznie jeśli dobrze dobierzemy materiały.
Jeśli spróbujemy ubrać marzenia o własnym domu w liczby – statystyki nie zaskakują.
Większość Polaków marzy o budowie stosunkowo niewielkiego domu – i wielu z nich przystępuje do realizacji tego planu. W 2015 roku średnia powierzchnia budowanych domów mieściła się w przedziale 100–150 m².
Jeśli chodzi o lokalizację – dominują tereny wiejskie. Miasta, nawet licząc wszystkie ich kategorie łącznie, przyciągają mniej niż połowę inwestorów.
Zaledwie 15% planuje budowę domu mniejszego niż 100 m², a niewiele więcej – domu większego niż 175 m².
Deklarowany budżet najczęściej mieści się w przedziale 100–500 tys. zł, jednak rzeczywiste wydatki częściej zamykają się między 300 a 500 tys. zł.
Ciekawostką jest tempo planowanej budowy: co czwarty inwestor zakłada zakończenie całego procesu – od zakupu działki po wprowadzenie się – w ciągu jednego roku. To jak najbardziej realne, szczególnie przy dobrze dobranych materiałach budowlanych i sprawnych ekipach wykonawczych. W praktyce to nie prace budowlane, lecz formalności – np. uzyskanie decyzji o pozwoleniu na budowę – bywają największym wyzwaniem.
Kolejne 38% inwestorów planuje zamieszkać w ciągu dwóch lat od rozpoczęcia budowy. Łącznie więc ponad 60% budujących chce możliwie szybko zakończyć proces i przeprowadzić się do nowego domu.
Wniosek?
Gdy zapada decyzja o budowie, Polacy chcą działać szybko, sprawnie i bez zbędnych opóźnień.
Czas trwania procesu inwestycyjnego związanego z budową domu
(Od kupna działki do ukończenia budowy
(źródło www.oferteo.pl)
Pośpiech czy roztropność?
Pośpiech ma swoje zalety – szczególnie w budowie domu.
Decyzja o szybkim zakończeniu budowy i jak najszybszym zamieszkaniu w nowym domu niesie ze sobą wiele korzyści. Przede wszystkim ekonomicznych: krótszy czas wynajmu lub spłacania dwóch nieruchomości jednocześnie, niższe koszty utrzymania placu budowy, mniej stresu, a także możliwość lepszego zaplanowania logistyki całego przedsięwzięcia.
Z punktu widzenia inwestora – wszystko przemawia za tym, aby budować i przeprowadzać się jak najszybciej. I rzeczywiście – to bardzo rozsądne podejście. Warto jednak spojrzeć na tę kwestię z nieco szerszej perspektywy.
Czy szybka budowa może wpływać na późniejsze koszty utrzymania budynku?
Na pierwszy rzut oka – nie. Przecież o kosztach eksploatacyjnych decydują przede wszystkim parametry termiczne budynku: jakość izolacji przegród, rodzaj systemu grzewczego i wentylacyjnego, szczelność stolarki okiennej i drzwiowej. Są to rozwiązania projektowe – trwałe i niezmienne w czasie.
A jednak… Jest pewien czynnik, który zmienia się w czasie i potrafi zaskoczyć inwestorów: wilgoć technologiczna, zawarta w ścianach nowo wybudowanego domu.
I tu zaczynają się różnice.
Ilość wilgoci zależy nie tylko od wielkości budynku, ale także – w bardzo dużym stopniu – od rodzaju zastosowanych materiałów i technologii budowlanej. Inaczej zachowuje się beton, inaczej ceramika poryzowana, jeszcze inaczej silikaty.
Dlatego, planując szybkie tempo prac, warto wybrać materiały, które nie tylko dobrze izolują termicznie, ale również szybko oddają wilgoć i nie kumulują jej w przegrodach. Inaczej możemy narazić się na podwyższone koszty ogrzewania przez kilka pierwszych sezonów grzewczych – tylko po to, by wysuszyć mury.
Wilgoć technologiczna – co to takiego?
Ile wilgoci w ścianach? Zaskakujące różnice między materiałami
Aby wyeliminować zmienność związaną z wielkością budynku, przyjmijmy modelowy „dom marzeń statystycznego Polaka” – czyli dom o powierzchni około 130 m². To właśnie taki metraż dominuje wśród planowanych i realizowanych inwestycji indywidualnych w Polsce.
Na tej podstawie, bazując na badaniach, można oszacować ilość wilgoci technologicznej, która trafia do wnętrza ścian podczas budowy. W przypadku zastosowania pustaków z ceramiki poryzowanej, będzie to około 680 litrów wody. To sporo, ale dopiero porównanie z innymi materiałami daje pełny obraz sytuacji.
W przypadku ścian wznoszonych z innych popularnych materiałów murowych, takich jak beton komórkowy czy silikaty, zawartość wody technologicznej może wynosić od 4000 litrów aż do ponad 10 000 litrów – dla tego samego domu!
To oznacza, że:
- w najlepszym przypadku ściany będą zawierały 6 razy więcej wody niż w przypadku ceramiki poryzowanej,
- w najgorszym – ponad 10 razy więcej.
Skąd tak duża różnica?
Kluczowe znaczenie ma tu proces produkcji materiału.
Ceramika poryzowana to materiał wypalany w temperaturze ponad 900°C – co niemal całkowicie usuwa wilgoć i nadaje mu naturalną trwałość oraz stabilność wymiarową.
Z kolei beton komórkowy i silikaty powstają w tzw. procesie autoklawizacji – pod wpływem pary wodnej i wysokiego ciśnienia. Choć są to również nowoczesne materiały konstrukcyjne, to proces produkcji nie usuwa z nich wilgoci w takim stopniu, jak wypał ceramiczny.
Wilgoć technologiczna a parametry termiczne ścian – dwa kluczowe pytania
W związku z powyższym pojawiają się dwa istotne pytania:
- Jaki wpływ ma wilgoć technologiczna na parametry termiczne murów?
- Jak długo trwa schnięcie ścian do poziomu, w którym osiągają zakładaną w projekcie izolacyjność?
Czas schnięcia ścian – znaczenie materiału i wykończenia
Na czas osuszania ścian ma wpływ nie tylko sam materiał, z którego wykonano mur, ale również rodzaj zastosowanej izolacji termicznej oraz sposób wykończenia powierzchni ścian. W tym aspekcie zdecydowanym liderem są pustaki z ceramiki poryzowanej. Stabilizacja wilgotności w takich murach, osiągająca poziom zgodny z projektem, następuje już po około pół roku użytkowania domu.
W przypadku innych materiałów, takich jak beton komórkowy czy silikaty, czas ten może się wydłużyć nawet do trzech i pół roku. Wynika to przede wszystkim z wyższej zawartości wilgoci technologicznej, o czym mówiliśmy wcześniej.
Wpływ wilgoci na izolacyjność termiczną murów
Przechodząc do pierwszego pytania – jak wilgoć wpływa na parametry cieplne ścian – warto od razu wykluczyć ściany z ceramiki poryzowanej. Dzięki szybkiemu wysychaniu, osiągają one pełną izolacyjność jeszcze przed pierwszym sezonem grzewczym, co oznacza, że wilgoć technologiczna praktycznie nie wpływa na koszty ogrzewania budynku.
W przypadku innych materiałów sytuacja wygląda już inaczej. Przykładowo, docieplany beton komórkowy w pierwszym roku użytkowania wykazuje pogorszenie współczynnika przenikania ciepła (U) o około 20% w stosunku do wartości projektowej. Oznacza to, że nawet zastosowanie izolacji termicznej nie jest w stanie całkowicie zniwelować negatywnego wpływu wilgoci zalegającej w murze na jego właściwości cieplne.
Suszymy?
Można również spojrzeć na tę kwestię z innej perspektywy — energetycznej. Wiemy, że do usunięcia wilgoci technologicznej ze ścian niezbędna jest określona ilość energii. Spróbujmy więc oszacować, jaki będzie koszt energetyczny osuszenia wymarzonego domu statystycznego Polaka w zależności od zastosowanej technologii budowlanej.
W przypadku pustaków z ceramiki poryzowanej, które po budowie zawierają około 680 litrów wody technologicznej, do ich całkowitego osuszenia potrzebne jest około 462 kWh energii. Jest to wartość stosunkowo niewielka i raczej nie obciąży znacząco budżetu domowego. Co więcej, ponieważ proces osuszania trwa około pół roku, duża część tej energii może pochodzić ze źródeł naturalnych — przede wszystkim z promieniowania słonecznego, które wspomaga odparowanie wilgoci. W efekcie koszty związane z osuszeniem mogą być praktycznie niezauważalne.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja przy zastosowaniu innych materiałów ściennych. Ilość energii potrzebnej do wysuszenia murów waha się wtedy od około 2765 kWh do nawet 7340 kWh, czyli jest aż kilkanaście razy większa niż w przypadku ceramiki poryzowanej. Przy czym, proces ten może trwać nawet 3,5 roku. Oznacza to, że w tych przypadkach domowy system grzewczy będzie musiał zużyć znaczne ilości energii na osuszenie ścian, co bezpośrednio przełoży się na wyższe rachunki.
Z perspektywy inwestora oznacza to nie tylko dłuższy czas oczekiwania na pełne wykorzystanie właściwości termoizolacyjnych ścian, ale również znacznie wyższe koszty eksploatacyjne w pierwszych latach użytkowania domu.
Jeśli więc zsumujemy zawarte w tym artykule pytania i odpowiedzi, okaże się, że wszystko zamyka się w jednej w zasadzie kwestii: na pytanie „Czy warto szybko wprowadzić się do nowego domu?” odpowiedź jest prosta: „Tak, ale wyłącznie jeśli świadomie dobieramy materiały na ściany”.







